Relaks to najlepsze słowo jakim można opisać Herbarium. Pierwszy raz postanowiłam odpocząć w hotelu, korzystając z jego atrakcji i to był dobry wybór.
Na początku musicie wiedzieć, że zdecydowanie wolę odpoczywać aktywnie! Najlepiej resetuję się po etatowej pracy zwiedzając, uprawiając sport, np. pływając lub chodząc na długie spacery. Zdecydowanie wolę pojeździć po okolicy, w której znajduje się hotel niż siedzieć w pokoju, popływać w jeziorze lub pochodzić po górach niż korzystać ze SPA, ale w te wakacje zrobiłam wyjątek.
Herbarium – bilans wyjazdu
Hotel Herbarium znajduje się w Chomiąży Szlacheckiej w województwie kujawsko-pomorskim, około 19 km od Żnina i 15 km od Biskupina. To niezła baza wypadowa, ale ja chciałam zwyczajnie odpocząć. Nawet blogerzy – podróżnicy mają czasami dosyć zwiedzania 😉 Zostałam w hotelu prawie 3 dni i oto bilans tego wyjazdu:
1. Zakochałam się w solemaranie! To wynalazek, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Wygląda jak mały katamaran, napędzany jest silnikiem elektrycznym i można na nim pływać po wodach śródlądowych i zatokach. Herbarium oferuje do niego kosz piknikowy, więc możecie nie tylko wypocząć w ciszy, ale również smacznie zjeść. Taki piknik na wodzie naprawdę potrafi doładować akumulatory!
2. Zrelaksowałam się chodząc po ogrodzie Herbarium, a także korzystając z hotelowego SPA. Budynki hotelowe otoczone są 6-hektarowym terenem, którego duża część to park. Kiedyś ten teren był płaski, ale obecni właściciele zupełnie zmienili tę przestrzeń. Powstał staw, przez który można przejść drewnianym mostkiem, wytyczono sporo ścieżek spacerowych, zaprojektowano ogród, w którym rosną, m.in. dynie i truskawki, a także zaplanowano dużo kwietników. Byłam w Herbarium jesienią, a teren i tak wyglądał pięknie.
3. Najadłam się samych pyszności. To jest zawsze mój ulubiony punkt wycieczek – jedzenie! Hotelowe restauracje bywają różne, ale Werbena spełniła moje oczekiwania zarówno smakowe jak i estetyczne. Najbardziej urzekł mnie pomysł z oliwą podawaną w fiolkach chemicznych, a także stekiem serwowanym na gorącej płycie soli himalajskiej, dzięki czemu każdy może sam zadecydować o stopniu wysmażenia mięsa. No i jeszcze deser – czekoladowy fondant (ciasto płynne w środku) podany w doniczce jak kwiatek. Bajka 🙂
Jeżeli jesteśmy już przy jedzeniu, to przedstawię wam filozofię hotelu. Celem Herbarium jest sprawienie, żeby goście wypoczęli i odzyskali równowagę. Bardzo duże znaczenie ma w tym planie zdrowe odżywianie, dlatego część warzyw, owoców i ziół używanych do sporządzania posiłków pochodzi z hotelowego ogrodu. W planach jest również piec chlebowy i zielnik z nietypowymi, rzadko używanymi w Polsce roślinami. Reszta produktów pochodzi od lokalnych dostawców. Tylko tam jeść i odpoczywać, dobrze, że jest chociaż siłownia i basen, więc jest gdzie spalić kalorie 😉
Ciekawostka! Z dworem w Chomiąży Szlacheckiej wiąże się legenda o Krwawym Diable Weneckim. To właśnie tu urodził się Mikołaj Nałęcz, który zyskał taki przydomek po dokonanej przez siebie zemście na rodzie Grzymalitów. Mikołaj był bardzo spokojnym człowiekiem i nigdy nie angażował się w konflikt pomiędzy rodami Nałęczów i Grzymalitów, ale w 1383 roku sytuacja się zmieniła, ponieważ Grzymalici najechali dwór i go spalili, a w trakcie napadu zginęła młoda ukochana Mikołaja. Poprzysiągł on zemstę za śmierć Hanki i stał się od tej pory bezwzględnym Krwawym Diabłem.
Więcej szczegółów: http://www.herbariumhotel.pl/
Czytaj także:
Pałac Mierzęcin
Hotel 1231