Miałam ciężki orzech do zgryzienia, ale w końcu udało mi się wybrać zwycięzców! Jesteście ciekawi?
Okazało się, że jedliście naprawdę bardzo dziwne rzeczy, poczynając od makaronu z sardynkami, poprzez ryż zalany baranim łojem z kawałkami suszonego mięsa, a kończąc na Svi, czyli owczej głowie.
Miejsca, w których jedliście, nie odstawały zupełnie od posiłków. Udało wam się dotrzeć do niesamowitych restauracji, posilać się w samym środku cygańskiego fyrtla albo w mongolskiej jurcie…
Musiałam wybrać zwycięzców, co nie było łatwym zadaniem, ale udało się. 🙂
Pierwsze miejsce zajmuje Tatiana Kwiatkowska, której zgłoszenie spełniało zarówno kryterium dziwnego miejsca jak i najdziwniejszej potrawy! Podziwiam za odwagę. Ja również byłam w tej restauracji, ale wybrałam zdecydowanie bardziej klasyczny zestaw 😉
Zaś druga nagroda powędruje w ręcę Emilii Bielemuk, która odwiedziła najoryginalniejszą restaurację o jakiej słyszałam, a która znajduje się w Tajlandii i reklamuje hasłem: „Our food is guaranteed not to cause pregnancy”!
Gratuluję obu Paniom i proszę o przesłanie adresów do wysłania nagród!
I miejsce:
Moje kulinarne doznanie, jakie chciałabym Państwu opisać dotyczy zarówno wyjątkowego w swej specyfice miejsca, jak i szokującego dla wielu dania.
Tajlandia kojarzy się z pięknymi plażami, dziewiczymi wyspami rodem z filmu „Niebiańska Plaża” (film był kręcony właśnie w tym kraju) oraz z dość luźnym podejściem do spraw cielesnych. Na ulicach Bangkoku znaleźć można praktycznie wszystko. Zaczynając od masażów, które mają na celu przynieść ulgę zmęczonym mięśniom, a kończąc na tych które zmierzają do „happy endu”. W najbardziej turystycznych dzielnicach można spotkać cały przekrój ludzi, pijani turyści spragnieni rozrywki, emeryci podróżujący po Tajlandii czy piękne Tajki bądź tzw. „ladyboye”, będące żywą reklamą klubów dla dorosłych (chociaż wcale nie trzeba być pełnoletnim, aby skorzystać z uciech takiego przybytku).
Czytaj także: Ciemność, widzę ciemność o mojej wizycie w Dark Resturant