Idź za tubylcem. Tubylec zabierze cię tam gdzie chce, nawet jeżeli będzie to środek dżungli. Nie uciekniesz, bo nie wiesz dokąd iść…, czyli jak dotrzeć do wodospadów na Seszelach i przeżyć tę przygodę.

DSC01173

Wodospady, o których mowa znajdują się w Parku Narodowym Morne Seychellois w północno-zachowniej części wyspy Mahé. W normalnych warunkach dotarcie do nich odbywa się zwykłą drogą, jednak od jakiegoś czasu jest ona zamknięta. Dowiedziałam się od naszego przewodnika, że teren pod wodospadem wykupili Rosjanie i budują tam restaurację.

Nie myślcie, że chodzę wszędzie z własnym przewodnikiem 😉 Oto jak wyglądała ta historia: dojechaliśmy wypożyczonym autem do miejsca, z którego wszyscy turyści wyruszą pod wodospady. Znajduje się się ono przy drodze, między miejscowościami Port Glaud i Port Launay. Zaparkowaliśmy na parkingu naprzeciwko kościoła i spotkaliśmy młodego chłopaka, ktory przedstawił się jako przewodnik po wodospadach.

DSC01175

DSC01171

Normalnie nigdy byśmy za nim nie poszli, ale od innych miejscowych dowiedzieliśmy się, że rzeczywiście część młodych ludzi z tego terenu zajmuje się doprowadzaniem turystów do celu. Miejcie świadomość, że nie jest to oczywiście wycieczka za darmo – po przeliczeniu na złotówki to ok. 25 zł/os. 😉

Zostaliśmy najpierw doprowadzeni do bramy wjazdu na budowę, żebyśmy zobaczyli, że dotarcie do wodospadu jest możliwe tylko jeden dzień w tygodniu, a następnie ruszyliśmy za przewodnikiem w dżunglę. Nie byłam przygotowana na taką wyprawę, więc przebywałam las równikowy, wspinałam się i brnęłam przez strumienie w japonkach… Do tego część drzew, za które odruchowo chwytałby turysta, by pomóc sobie we wspinaczce, miała kilku centrymetrowe kolce, ale i tak było warto!

DSC01170

DSC01181

Po 25 minutach przeprawy przez Park Narodowy, dotarliśmy na miejsce. Po drodze dowiedzieliśmy się jak wygląda życie na Seszelach, o perspektywach młodych ludzi i poziomie nauczania w szkołach, a także o ekonomii państwa i ekspansji innych krajów na jego dobra. Wodospad był ładny, ale znacznie więcej wyniosłam z rozmowy z naszym przewodnikiem.

W drodze powrotnej okazało się, że prawie wszystkie drzewa, które minęliśmy, to cynamonowce. Mogliśmy powąchać świeże liście cynamonu, a także dostaliśmy korę tych drzew na pamiątkę. Mój album ze zdjęciami z tej wyprawy już zawsze będzie pachnieć cynamonem 🙂