Powinno być tak: przyjeżdżasz na Seszele i zmieniasz swoje nawyki żywieniowe. Kuchnia kreolska nie znosi sprzeciwu, wciąga, trzyma i nie daje o sobie zapomnieć po powrocie, a przy tym jest po prostu przepyszna!

Pobyt na Seszelach był pod względem kulinarnym jednym z najlepszych wyjazdów w moim życiu. Kreole, pomimo pustych półek w sklepach (!), potrafią wyczarować niesamowite dania. Jednym ze wspomnień, które ze sobą przywiozłam do Polski, jest zapach potraw unoszący się wokół domostw tubylców.

Podstawę kuchni kreolskiej stanowią owoce morza i ryby, ryż, a także wyraziste przyprawy i egzotyczne, dojrzewające w słońcu owoce. Moim zdaniem, kuchni tej nie da się podrobić, chociażby ze względu na to, że ryby wyławiane są tu prosto z oceanu i sprzedawane na ulicznych targach, owoce zrywane z drzew, a warzywa zbierane w domowych ogrodach.

Na Seszelach warto spróbować jednego z flagowych dań kreolskich jakim jest stek z tuńczyka w sosie kreolskim (smakuje jak sos pomidorowy z papryką, cebulką i czosnkiem). Typowymi potrawami są również ryby zapiekane w liściu bananowca czy krewetki w sosie curry z mleczkiem kokosowym. Na deser warto pokusić się o ciasto bananowe lub smażone banany polane karmelem.

Wszystkie potrawy są mocno przyprawione i podane z dużą ilością warzyw, a do deserów często wkrada się cynamon, ponieważ drzewa cynamonowe rosną właściwie wszędzie na wyspie. Unikalne mieszanki przypraw są wynikiem wymieszania różnych kuchni świata, m.in. hinduskiej czy arabskiej. To raj dla smakoszy, po prostu.

Jeżeli jeszcze nie zgłodnieliście, to zapraszam do obejrzenia zdjęć i filmu 🙂

http://www.pytanienasniadanie.tvp.pl/38449169/pns-extra-kuchnie-swiata-seszele