To nie jest kraj dla ludzi ze słabą wolą. Belgia kusi i uzależnia, a belgijskie specjały…no cóż, sami zobaczcie. Ja nie mogłam się oprzeć.
1. Czekolada
Za belgijskie praliny powinniście podziękować Jeanowi Neuhausowi II, który wynalazł je w 1912 r. Jego rodzina jest związana z czekoladą od 1857 roku. W tym roku dziadek Jeana – farmaceuta – osiedlił się w Brukseli i założył firmę farmaceutyczną, w której produkował leki pokryte warstwą czekolady. Jego wnuk Neuhaus II postanowił zamienić substancję leczniczą na inne nadzienie i w ten sposób powstała pierwsza pralina. Jej sukces był tak wielki, że praliny stały się belgijską marką, znaną na całym świecie.
Sklep Neuhausa działa do dziś i ma się bardzo dobrze, pomimo ogromnej konkurencji. Od 2000 roku firma obsługuje belgijski dwór królewski. W Belgii działa ponad 2000 wytwórców czekolady, więc takie wyróżnienie świadczy o najwyższej jakości produktu.
Najlepszym miejscem na spróbowanie różnych rodzajów czekolady i wariacji na ich temat jest Wielki Plac. Prawie na wszystkich ulicach od niego odchodzących znajdują się czekoladowe sklepy. Można w nich spróbować za darmo wielu produktów, by upewnić się, że dokładnie ta czekolada będzie wam smakować. Warto spróbować również czekolady rozpuszczanej w ciepłym mleku albo trufli. Prawdziwa pralina może kosztować więcej niż 1 EUR, czyli około 4 zł.
2. Piwo
Belgijskie specjały to nie tylko jedzenie, ale również napoje…, a wśród nich najpopularniejsze jest piwo! Myli się ten, kto uważa, że piwo powinno mieć od 4 do 6% zawartości alkoholu. Belgijskie specjały mają więcej mocy, często 8-9%, a czasem nawet powyżej 10% zawartości alkoholu.
Belgijskie piwa sprzedawane są zazwyczaj w małych butelkach (0,33 l i 0,25 l), a następnie rozlewane do różnego rodzaju kufli. Warto wiedzieć, że naczynie, w którym zostanie podane piwo zależy od jego gatunku. Delirium podawane jest w niskim, dużym kielichu. Waterloo w glinianym kuflu z czerwonym napisem: Waterloo Anno 1815, a na przykład Kwak w wysokim, szklanym naczyniu z szerszym dołem, które wstawione jest w drewnianą konstrukcję.
Piwa możecie nabyć w Belgii w wielu miejscach. Najbardziej opłaca się je kupować w sklepach, ale nie tych przygotowanych dla turystów, które znajdują się w centrum Brukseli, bo tam zapłacicie za piwo tyle samo, co w restauracji, tylko w osiedlowych sklepikach lub dużych sieciówkach. Cena za piwo w barach i restauracjach waha się od 3 do 5 EUR, zaś w sklepach od 1 do 2,50 EUR.
3. Gofry
Mniam, one są po prostu przepyszne. Gofry w Belgii mają inną konsystencję niż w Polsce. Ich ciasto jest dużo bardziej zbite i drożdżowe, co możecie zauważyć podczas ich robienia. Ciasto zapieka się w sposób nieregularny, a także uzyskuje brązowy kolor dzięki jednemu składnikowi – cukrowi perłowemu – który karmelizuje się pod wpływem wysokiej temperatury.
Prawdziwe, świeże gofry powinny być robione na waszych oczach. Unikajcie miejsc, gdzie są one odgrzewane w gofrownicy…
Gofry sprzedawane są w wielu miejscach, np. w obwoźnych food trackach, ale również podawane w restauracjach. Ich cena bywa dosyć wysoka…, czasem za jednego gofra z dodatkami płaci się ponad 5 EUR, ale mimo wszystko warto ich spróbować!
4. Frytki
To jeden ze specjałów belgijskich, którym byłam bardzo rozczarowana… Po frytki wybraliśmy się w miejsce, które wskazywane było przez wiele stron internetowych jako jedno z najlepszych w Brukseli. Odczekaliśmy w kolejce około 15 minut i usiedliśmy na ławce, by w spokoju spróbować belgijskich frytek, z majonezem oczywiście!
Napiszę krótko: nic specjalnego… Frytki smakowały tak samo jak w Polsce. Spodziewałam się lepszego albo chociaż innego smaku, ale nic takiego nie odczułam. Możecie sami spróbować, ale może w innym miejscu niż Maison Antoine. Macie do wybory więcej niż 4000 frytkarni, zwanych frietkots albo fritures w Belgii 🙂
Belgijskie frytki podawane są w dużym, białym papierze, zawiniętym w stożek. Można je jeść z sosami, których jest naprawdę dużo, od łagodnych do pikantnych, spośród których najpopularniejszym i najbardziej tradycyjnym jest majonez. Frytki belgijskie zapiekane są dwukrotnie na głębokim tłuszczu. To dosyć tucząca przekąska, chociaż pewnie nie bardziej niż belgijska czekolada.
Zgłodnieliście? Spodobały Wam się zdjęcia? Piliście opisane piwo albo jedliście czekoladowe praliny w jakimś ciekawym miejscu? Podzielcie się swoim doświadczeniem! 🙂
Czytajcie także:
5 TOP darmowych atrakcji w Brukseli
Kolej belgijska - poruszanie się po Belgii