Uprzedzam, że nie będzie to jeden z typowych artykułów na moim blogu, bo i miasto jest nietypowe. Moje małe marzenie podróżnicze – Sarajewo – okazało się tak nieprzewidywalnym miejscem, że jedynie streszczenie zdarzeń z pobytu tam, może naświetlić jego charakter (część 2).
Przerażeni wydarzeniami dnia poprzedniego, niepewnie wyszliśmy poza obręb „hostelu”. Stolica Bośni i Hercegowiny tonęła w porannym słońcu, dzięki czemu miasto wydawało się nam przyjemniejsze.
Dotarliśmy na miejsce spotkania z Neno, gdzie czekała już całkiem spora grupa obcokrajowców z różnych części świata. Przed nami był długi, trzygodzinny spacer po najważniejszych miejscach Sarajewa, który obejmował, m.in. Teatr Narodowy (Narodno pozoriste), spacer Aleją Maršala Tita, miejsca poświęcone II wojnie światowej, a także wojnie domowej 1992 – 1995.
Trzy godziny pełnego pasji opowiadania, dzięki któremu zapoznaliśmy się z kulturą i architekturą Sarajewa, spróbowaliśmy zrozumieć powód wojny domowej w Bośni i Hercegowinie, a także dowiedzieliśmy się jak wyglądało życie w tamtym okresie, to wystarczający powód, by zmienić diametralnie ocenę, którą wystawiliśmy stolicy dzień wcześniej.
Sarajewo okazało się bardzo ciekawym miejscem, którego historia widoczna jest do tej pory na murach wielu budynków (ślady po kulach), a także ziemi usłanej bośniackimi różami (ślady po wybuchach pocisków pomalowane czerwoną farbą). Opowieści wojenne, które usłyszałam w czasie zwiedzania od Neno, zasługują na oddzielny artykuł.
Czytaj także: