Przejeżdżając lub przechodząc przez granicę Hiszpanii do kolonii brytyjskiej – Gibraltaru, możemy się poczuć jak dziecko, które przechodzi przez furtkę do zaczarowanego ogrodu. Metafora ta jest o tyle słuszna, że dostajemy się do zupełnie innego świata. Krainy brytyjskości, choć różniącej się nieco od Matki – Wielkiej Brytanii.

Językiem tu obowiązującym jest angielski, ale ze względu na dużą liczbę obcokrajowców, powszechne jest również użycie hiszpańskiego. Próby wprowadzenia ruchu lewostronnego skończyły się fiaskiem, ponieważ ilość wypadków przeraziła władze Gibraltaru. Strony mieszały się nie tylko turystom, ale również Brytyjczykom na stałe mieszkającym w Andaluzji i przyzwyczajonym do ruchu prawostronnego. Granicę można przejść trzymając w ręku dowód osobisty, a za zakupy zapłacić nie tylko funtami (brytyjskimi lub gibraltarskimi), ale również walutą Unii Europejskiej (euro) i dolarami.

Niezależnie od waluty, z którą przyjedziemy, warto jej mieć dużo przy sobie. Na Gibraltarze obowiązują typowo brytyjskie ceny….niestety, pomimo tego, że jest to strefa wolnocłowa, towary są tutaj bardzo drogie. Nie zraża to jednak turystów, którzy chętnie zaopatrują się w luksusowe towary na główniej ulicy miasta, nazwanej po prostu Main Street. Podróżujący równie chętnie fotografują się tu z ulicznymi kuglarzami, a także żywymi pomnikami (mimami), którzy są wszędzie. Zobaczyć tu można również typowo brytyjską atrakcję turystyczną – czerwone budki telefoniczne, które stoją czasem w bardzo nietypowych miejscach.

Czytaj także:

Gibraltar – kraina makaków

Tradycyjne dania hiszpańskie